Z góry ostrzegam, że ta notka może być odrobinkę dłuższa, więc jeśli kogoś interesują tylko zdjęcia to zjedźcie sobie niżej :D
Dość długo nie pisałam, miałam nadzieję, że dam radę coś naskrobać i wstawić z Frankfurtu, ale tak było mi szkoda czasu na siedzenie przed komputerem, że postanowiłam dodać coś dopiero z Warszawy.
Z tego, co zauważyłam, sporo osób czeka na więcej zdjęć z tej sesji. Ja jestem z niej bardzo zadowolona! Nigdy będąc we Frankfurcie nie udało mi się dorwać żadnej modelki, nie mówiąc już o fajnej, potrafiącej pozować itp. Byłam dosyć zdesperowana, bo rok temu robiłam wszystko, by kogoś zgarnąć na foty i wykorzystać to wspaniałe, fotogeniczne miasto, ale musiałam poprzestać na mojej przyjaciółce, Jagience. Bałam się, że w tym roku to się powtórzy. Na szczęście udało mi się znaleźć Kamilę. Co prawda nie mieszka ona we Frankfurcie, tylko w Offenbach, ale miejsce, w którym chciałyśmy robić zdjęcia, było i tak za Offenbach, więc pojechałyśmy autem i ją zgarnęłyśmy :)
Nie mogłam doczekać się tej sesji! W nocy z niedzieli na poniedziałek nie mogłam zasnąć z wrażenia, że wreszcie się uda, moja pierwsza poważna sesja we Frankfurcie :) Na dodatek kilka dni wcześniej kupiłyśmy na Flohmarku wymarzone wrotki po... 1 euro! :D Od razu do nich dopasowałyśmy całą stylizację, ja zgarnęłam trochę nowych ciuchów z Primarka, Jagienka dorzuciła swoje i miałyśmy już gotowy pomysł. Zastanawiałyśmy się jednak długo nad miejscem. Na szczęście znajomy Jagienki zabrał nas w sobotę do opuszczonego centrum handlowego/sklepu meblowego, które było wprost idealne do naszej sesji :)
Oczywiście samo dotarcie na miejsce nie było łatwe. Jazda samochodem po Niemczech wygląda mniej-więcej tak: "za 100 metrów wjedź na autostradę", "za 3 km zjedź z autostrady", "za 150 metrów wjedź na autostradę, trzymaj się prawej strony i przygotuj się do zjazdu z autostrady". Dla kierowców z Polski to jakaś masakra, zwłaszcza z naszą wspaniałą nawigacją, która co 10 minut łapała zawiechy, wyprowadzała nas w pole i grzecznie informowała "zanik sygnału gps", właśnie wtedy, gdy najbardziej go potrzebowałyśmy. #najlepiej
Mimo błądzenia udało nam się bezpiecznie dotrzeć, przejść ze wszystkimi gratami przez dziurę w siatce, zsunąć się po strasznych, kamiennych górach, wejść na betonowe podesty... ogólnie labirynt przeszkód, a my oczywiście rumuniada z milionem rzeczy.
Na szczęście na miejscu już lajcik, żadnych ludzi, Selena Gomez w głośniczku i pozowanko :D Okazało się, że Kamila nigdy nie miała wrotek na nogach i nie umiała na nich stać, ale - jak to zwykle bywa - rzucona na głęboką wodę wkrótce pięknie pozowała :)
Pod koniec sesji trochę się zdenerwowałyśmy strasznym psycho pomieszczeniem, listem samobójczym na ścianie i nagłym pojawieniem się ludzi, ale ogólnie było super i bardzo miło wspominam tę sesję :)
Zapraszam na fanpage:
Kamila - modelka (klik)
Jagienka - drugi fotograf
Czas na zdjęcia!
A oto mój debiut jako stylista :D :
backstage:
Świetnie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są niesamowite! Nigdy chyba nie będzie tak że przestanę się w nie "wgapiać" z miną uwielbienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ale super sesja! :D
OdpowiedzUsuń